Valérie Perrin “Colette” wyd. Albatros

Tytuł: Colette
Autorka: Valérie Perrin
Przekład: Joanna Prądzyńska
Gatunek: Literatura piękna
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 576
Okładka: Twarda

Nie ma piękniejszego połączenia niż słowa i dźwięki, literatura, która gra w sercu czytelnika i muzyka, która opowiada historie bez słów. „Colette” Valérie Perrin to powieść, która z niezwykłą wrażliwością łączy te dwa światy: emocji zaklętych w dźwiękach i świat wspomnień ukrytych w ludzkich losach. To nie jest lekka historia do poduszki, ale opowieść, która od samego początku zaprasza do świata pełnego tajemnic, bólu, pasji, a przede wszystkim wielowymiarowych ludzi.

Muzyka, tajemnica i pamięć – „Colette” Perrin to więcej niż powieść!

Akcja „Colette” rozpoczyna się niepozornie, od pewnego telefonu. Agnès, trzydziestoparoletnia reżyserka filmowa, której życie osobiste i zawodowe właśnie rozsypuje się jak domek z kart, odbiera wiadomość z francuskiego miasteczka Gueugnon. Zmarła jej ciotka Colette. Problem w tym, że… Colette umarła już trzy lata temu. Albo przynajmniej tak wszystkim się wydawało.

To zaledwie punkt wyjścia, bo prawdziwa podróż dopiero się zaczyna. Agnès wraca do miejsca, gdzie spędzała dzieciństwo i wakacje – do Burgundii, pełnej słońca, zapachu starych domów i dźwięków fortepianu. Jej ciotka była niezwykłą postacią, szewcem, klucznikiem, fanką lokalnej drużyny piłkarskiej, a zarazem kimś, kto niósł w sobie historię, jakiej nikt się nie spodziewał. Kim naprawdę była kobieta, którą Agnès znała jako ciepłą, trochę ekscentryczną opiekunkę?

Colette

Poszukiwanie odpowiedzi prowadzi Agnès w głąb nie tylko rodzinnych sekretów, ale też własnych emocji, dawnych zranień, tęsknot, niedopowiedzeń. Pomagają jej przyjaciele Colette, lokalny policjant i garstka ludzi, którzy skrywają własne tajemnice. I są jeszcze kasety. Nagrane głosem Colette – listy z przeszłości, osobiste opowieści, wyznania. To właśnie one nadają tej historii niemal dokumentalny charakter – pozwalają słyszeć jej oddech, czuć jej obecność, choć oficjalnie już nie żyje.

W tle przewijają się dramaty osobiste, szczególnie poruszająca jest historia Colette i Aimé’a, uczucia pięknego i kruchego zarazem, którego los wciąż wystawiał na próbę. I jak to często bywa u autorki, życie nie jest czarno-białe, a emocje nie poddają się łatwej ocenie.

Najpiękniejsze w tej historii jest to, że wszystko to oplecione jest muzyką, Chopinem, dźwiękami dzieciństwa, skrzypcami Hannah, matki Colette, i ciszą, która często mówi więcej niż tysiące słów. Nawet fortepian na okładce nie jest przypadkowy, ale jest to symbol tej opowieści: eleganckiej, nastrojowej, a czasem dusznej. To nie jest klasyczny kryminał, choć mamy tutaj ciekawą zagadkę. „Colette” to raczej wielowarstwowa opowieść o życiu, które nie zawsze przebiega tak, jak sobie zaplanowaliśmy. I o tym, że prawda, nawet jeśli boli, bywa jedynym sposobem, by naprawdę zamknąć przeszłość.

Colette

No i nie mogę nie wspomnieć o wydaniu, które samo w sobie zachęca, by wziąć książkę do ręki i od razu się w niej zanurzyć. Wydawnictwo Albatros oddało w nasze ręce coś naprawdę pięknego, mamy tutaj twardą oprawę, szlachetną fakturę okładki i delikatne, złote nutki na froncie, które od razu sugerują, że muzyka będzie tu grać rolę szczególną. Ta oprawa to nie tylko estetyka, ale zapowiedź tego, co czeka wewnątrz: opowieści subtelnej, wielowarstwowej i poruszającej.

Bo „Colette” to proza, która dotyka, zostaje w środku, zmusza do zatrzymania się na chwilę. Valérie Perrin nie sili się na tanie wzruszenia i to jest bardzo cenne, zamiast tego buduje świat, który przypomina prawdziwe życie, które jest nieoczywiste i często bardzo poplątane. Czuć, że została napisana sercem, a nie tylko warsztatem. Jeśli szukacie książki, która zostawi po sobie ślad i która nie da się szybko zapomnieć to „Colette” będzie doskonałym wyborem.



Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *