Uwielbiam antologie i mogłabym je czytać bez końca. Jest coś magicznego w zbiorze opowiadań od różnych autorów i autorek, gdzie każde opowiadanie to zupełnie inny świat, inny styl, inna energia. To jakby zanurzać się w różnych wszechświatach, z każdą stroną odkrywać coś nowego i niespodziewanego. I właśnie dlatego Cztery żywioły magii trafiły w moje ręce, wiedziałam, że to będzie coś, co mnie wciągnie bez reszty.

Każdy żywioł ma swoją unikalną magię, a każda bohaterka swoją niepowtarzalną historię. To połączenie sprawia, że książka ta jest jak podróż przez cztery różne światy. Jednego dnia jestem w krainie ognia, a następnego zanurzam się w spokojnych wodach, gdzie tajemnice skrywane są pod powierzchnią. I choć każdy z tych światów jest inny, razem tworzą spójną całość, która sprawia, że serce bije szybciej.

Aneta Jadowska, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz i Milena Wójtowicz – cztery żywioły polskiej fantastyki znowu w natarciu!

Majka prowadzi życie pełne tajemnic. Stara się ukrywać, kim naprawdę jest, nawet przed swoim mężem. Bo jak miałaby mu powiedzieć, że jest wietrzycą i że wiatr do niej mówi? Wszystko zaczyna się komplikować, gdy przez miasto przechodzi wichura, a Majka nie pamięta, co się z nią wtedy działo. Do tego dochodzą dziwne, przypadkowe spotkania z osobami związanymi z jej psychologiem – jego macochą, matką, recepcjonistką i nawet ze strzygą. Majka czuje, że ktoś ją śledzi, i zaczyna podejrzewać, że ma to związek z jej tajemniczą naturą.

W cukierni Tomiry, będącej oazą słodkości i pastelowych barw, klienci odruchowo zatrzymują się w progu, zaskoczeni niezwykłą atmosferą miejsca. Tomira, jak prawdziwa nocnica, prezentuje się jak żywy deser, uroczo ubrana w szałwiową sukienkę z wiskozy, dopasowaną do obowiązujących trendów modowych. Jednak prowadzenie cukierni w takich warunkach pogodowych i przy zmieniających się preferencjach klientów nie jest łatwe. Tomira, żeby utrzymać się na rynku, musi przyciągnąć klientelę, która będzie regularnie odwiedzać jej lokal, a nie tylko wpadać raz czy dwa razy w roku po tort.

W centrum logistycznym Sług Hermesa wybucha pożar o piątej nad ranem. Na szczęście, większość pracowników była już poza budynkiem, nocna zmiana skończyła pracę, a dzienna jeszcze jej nie zaczęła. Niestety, jedna osoba zginęła, a straty w mieniu są ogromne. Helena Milecka, doświadczona czarownica i strażaczka, zostaje wezwana na miejsce. Wie, że w takich warunkach pożar mógłby łatwo rozprzestrzenić się na pobliskie tereny, zagrażając całej wsi. Dzięki jej szybkiej interwencji udaje się opanować sytuację. Helena musi teraz odkryć przyczynę pożaru. Podejrzewa, że ma on związek z podobnymi przypadkami z przeszłości, które są powiązane z jej własną historią.

Wnuczka morza to opowieść o Marze, która odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu, gdy mity stają się rzeczywistością. Dwudziestojednoletnia Mara zawsze czuła tęsknotę za morzem, mimo że nigdy go nie widziała. Jej matka miała panikę przed wodą od czasu, gdy ojciec Mary utonął na ich oczach, gdy była mała. Ta tragedia skłoniła matkę do przeniesienia się do wioski pod Częstochową, daleko od jakichkolwiek zbiorników wodnych. Mara, wychowywana z dala od wody, zawsze miała w sobie dziwną pustkę, którą czuła, że tylko morze może zapełnić. Opowiadanie przenosi nas w szum bałtyckich fal i tajemniczą atmosferę latarni morskiej, gdzie Mara odkrywa prawdę, która na zawsze odmienia jej życie.

Cztery magiczne opowieści, cztery fantastyczne autorki i ich nieposkromiona wyobraźnia. Cztery żywioły magii to doskonały przykład tego, jak różnorodne i fascynujące mogą być historie oparte na tym samym fundamencie. Jeśli jesteście tacy jak ja i kochacie literackie podróże przez różne światy, ta książka na pewno jest dla was. Warto też sięgnąć po wcześniejszą antologię Cztery pory magii. Te dwie książki doskonale się ze sobą komponują, tworząc jeszcze bardziej porywającą literacką przygodę.

Książkę w różnych formatach, gadżety i pakiety znajdziecie w księgarni internetowej SQN. Polecam zajrzeć i wybrać coś dla siebie!