“Dziewczyna z pokoju 12” wyd. Mova

Tytuł:Dziewczyna z pokoju 12
Autorka: Kathryn Croft
Przekład: Magdalena Kowalczuk
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 364
Okładka: Miękka
Rok wznowienia: 2025

Chorowanie to dziwny czas, z jednej strony człowiek czuje się fatalnie, z drugiej ma wreszcie chwilę, by nadrobić zaległości czytelnicze. I właśnie wtedy niektóre książki wchodzą idealnie. Dla mnie to thrillery – wciągające, pełne napięcia i tajemnic, które pozwalają na chwilę zapomnieć o bólu gardła czy zatkanym nosie. Gdy ciało domaga się odpoczynku, umysł może w pełni zatopić się w zagadkach, fałszywych tropach i niespodziewanych zwrotach akcji. Dokładnie tak było w przypadku „Dziewczyny z pokoju 12”, lektury, która skutecznie oderwała mnie od chorobowej monotonii.

Fabuła jest bardzo dobrze skonstruowana, mamy tutaj zagadkę morderstwa w pobliskim hotelu, które wstrząsa spokojnym życiem Hannah, głównej bohaterki. Kiedy w jej dłonie wpada klucz do pokoju, w którym znaleziono martwą dziewczynę, jej świat zaczyna się rozpadać. Czy może ufać własnemu mężowi? A może ktoś inny próbuje zamieszać w tej sprawie?

Dziewczyna z pokoju 12

Książka jest nieodkładalna, i to jej ogromny plus. Jak już zaczniemy czytać, to nie ma mowy o przerwaniu – musimy dowiedzieć się, o co tutaj tak naprawdę chodzi. Autorka umiejętnie buduje napięcie, serwując kilka zwrotów akcji, które skutecznie mieszają w naszych podejrzeniach. Bardzo dobrze poprowadzony jest wątek Hannah i jej męża, Maxa – ich relacja pełna jest niedopowiedzeń i niepokoju, co tylko podkręca atmosferę tajemnicy. Oczywiście, wśród bohaterów znajdziemy też kilka słabszych postaci, które wydają się być jedynie tłem dla fabuły i nie wnoszą wiele do historii. Ale z drugiej strony – może właśnie o to chodzi? W końcu do samego końca nie wiemy, kto tak naprawdę okaże się kluczowy i kto skrywa sekrety.

W trakcie lektury było kilka momentów, w których autorka mogła się wyłożyć, szczególnie jeśli chodzi o wiarygodność życia codziennego bohaterów. W tle przewijają się dzieci, zarówno córka głównej bohaterki, jak i dziecko jej przyjaciółki. Zawsze denerwuje mnie, gdy w thrillerach autorzy zapominają o postaciach, które sami stworzyli, tak bardzo zafiksowują się na akcji, że czytelnik zaczyna się zastanawiać: „A co z ich życiem? Czy oni w ogóle pracują? Czy dzieci magicznie zniknęły?”. Tutaj takich pułapek było sporo, a mimo wszystko odetchnęłam z ulgą, gdyż autorka panowała nad swoją historią i nie pozwoliła, by jej bohaterowie stali się jedynie narzędziami do popychania fabuły naprzód.

Sama zagadka również była ciekawa i muszę przyznać – nie przewidziałam rozwiązania. Albo autorka celowo podrzucała za mało tropów, albo rzeczywiście dałam się wodzić za nos. „Dziewczyna z pokoju 12” to thriller, który idealnie wpisuje się w klasyczny schemat podążania za tajemnicą. To jedna z tych książek, które czyta się błyskawicznie, bo po prostu musimy wiedzieć, jak to wszystko się skończy. Dodatkowym atutem jest samo wydanie, mamy tutaj przejrzysty, przyjemny dla oka font sprawia, że lektura jest komfortowa, a dodane fragmenty chatów z grup sąsiedzkich dodają realizmu i świetnie wplatają się w narrację. To książka, która nie tylko wciąga fabularnie, ale i cieszy oko estetycznym układem treści.

Dziewczyna z pokoju 12


Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *