Autorzy: Antologia pisarzy autorów horrorów pod redakcją Christophera Golden i Briana Leena
Przekład: Jacek Spólny, Piotr Kuś, Tomasz Kupczyk, Janusz Ochab
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 918
Okładka: Twarda z barwionymi brzegami
Rok wydania: 2025
Wpis powstał w ramach współpracy patronackiej z wydawnictwem Replika
„Bastion” Stephena Kinga był dla mnie czymś więcej niż tylko pierwszym przeczytanym horrorem – był pierwszym zakochaniem w twórczości Mistrza Grozy. To od tej powieści zaczęła się moja fascynacja jego światem: rozległym, brutalnym, przepełnionym symboliką dobra i zła, a jednocześnie głęboko ludzkim. Pamiętam to uczucie, gdy po raz pierwszy zetknęłam się z wizją świata zdziesiątkowanego przez Kapitana Tripsa – śmiercionośny wirus, garstka ocalałych i niewidzialna, niemal biblijna walka o duszę człowieka. To była apokalipsa w najczystszej formie, ale też opowieść o nadziei, odkupieniu i sile jednostki. „Bastion” pozostawił we mnie trwały ślad, jakby fragment tamtego zrujnowanego świata na zawsze został w mojej wyobraźni.
Dlatego, gdy zobaczyłam zapowiedź antologii „Koniec świata, jaki znamy. Bastion Stephena Kinga. Nowe historie” od wydawnictwa Repliki poczułam coś w rodzaju nostalgicznego dreszczu. Wiedziałam, że to będzie coś wyjątkowego. Sama idea powrotu do tego uniwersum, tym razem poprzez pryzmat wielu współczesnych autorów grozy, wydała mi się niemal magiczna. Jakby ktoś otworzył stare drzwi, za którymi znów czekał zapach pustych miast, echo radiowych komunikatów i złowroga obecność Randalla Flagga, ale opowiedziane innym głosem, z nową wrażliwością, w zupełnie innych kontekstach kulturowych.

Miałam też w sobie odrobinę obaw, czy ktokolwiek, nawet w zbiorowym wysiłku tylu znakomitych pisarzy, może godnie wrócić do świata stworzonego przez Kinga? Czy to nie będzie tylko nostalgiczny pastisz, zbudowany z cytatów i odniesień? Ale już po kilku pierwszych opowiadaniach wiedziałam, że się nie myliłam. To rzeczywiście było coś niesamowitego. Antologia pod redakcją Christophera Goldena i Briana Keene’a nie jest zwykłym hołdem, lecz pełnoprawne rozszerzenie uniwersum Bastionu, w którym każdy autor wnosi coś od siebie: własny styl, własny lęk, własne pytania o naturę człowieczeństwa w obliczu końca świata.
Moim zdaniem ta antologia to prawdziwy literacki eksperyment — nie tylko powrót do znanego świata „Bastionu”, ale jego rozszerzenie, pogłębienie i przetworzenie na wiele głosów. Każde z opowiadań ma własny ton, rytm i emocjonalny ciężar. Niektóre są mocno zakorzenione w oryginalnej powieści, inne ledwie się o nią ocierają, traktując ją raczej jako punkt wyjścia do refleksji o człowieku po katastrofie niż próbę naśladowania Kinga. I to jest właśnie jedna z największych zalet tego zbioru — różnorodność, która nie rozbija całości, ale ją wzbogaca.
Część tekstów wraca do momentu wybuchu pandemii Kapitana Tripsa. W tych opowiadaniach czuć panikę, chaos, tę pierwszą, zwierzęcą reakcję człowieka wobec zagłady. Są historie o rozpadzie rodzin, o bezsilności, ale też o przebłyskach dobra — takich małych, ludzkich gestach, które w świecie śmierci nabierają ogromnego znaczenia. Te teksty najbardziej przypominały mi klasycznego Kinga, z jego dbałością o szczegół, o emocje zwykłych ludzi, którzy nagle stają się bohaterami tragedii na skalę globalną.

Inne opowiadania przesuwają akcję w czasie, pokazują świat po końcu świata, gdy nowa ludzkość próbuje się podnieść z ruin. Tu autorzy często sięgają po temat pamięci i winy. Jak wygląda moralność po apokalipsie? Czy ludzie naprawdę potrafią się zmienić? Wiele z tych historii ma melancholijny ton, to nie są proste wizje odbudowy, tylko raczej gorzkie medytacje o tym, że nawet po katastrofie powtarzamy te same błędy.
Najbardziej zaskakujące okazały się dla mnie te opowiadania, które odważnie odchodzą od oryginalnego klimatu i przenoszą „Bastion” w zupełnie inne przestrzenie kulturowe, geograficzne, duchowe. To już nie tylko amerykańska opowieść o walce dobra ze złem, ale metafora całej ludzkości próbującej zrozumieć sens przetrwania. Mocną stroną antologii jest też równowaga między grozą a emocją. Nie wszystkie teksty są stricte horrorami, część z nich to bardziej dramaty psychologiczne, filozoficzne przypowieści, a nawet liryczne miniatury o miłości, stracie i nadziei.
Oczywiście, jak to bywa w takich zbiorach, poziom jest nierówny. Niektóre historie zostają w głowie na długo, inne znikają zaraz po przeczytaniu. Ale nawet te słabsze wpisują się w ogólny klimat i budują mozaikę świata po końcu świata — pełną niepokoju, ale też jakiegoś uporu życia, który King zawsze tak dobrze rozumiał. Ta antologia to nie tylko powrót do świata, który znamy z kart Kinga. To emocjonalna podróż w głąb pamięci czytelnika, który dorastał z jego książkami, i jednocześnie spotkanie z nowym pokoleniem twórców, dla których „Bastion” był tym samym, czym dla mnie – pierwszym zakochaniem w literackim końcu świata.