Wilda Software to wyjątkowa firma, która od lat wspiera kreatywne projekty i innowacyjne pomysły, przekuwając je w rzeczywistość. Specjalizują się w tworzeniu aplikacji internetowych i mobilnych oraz dostarczaniu nowoczesnych rozwiązań technologicznych, które odpowiadają na potrzeby klientów z różnych branż. Wspiera przedsięwzięcia, które wymagają nieszablonowego podejścia, łącząc wiedzę techniczną z pasją do tworzenia wartościowych usług.
Z ogromną przyjemnością ogłaszam, że Wilda Software została partnerem plebiscytu “Opowiemci”: Honorujemy twórców. Jest to dla mnie szczególne wyróżnienie, ponieważ wartości, które przyświecają temu wydarzeniu – kreatywność, pasja i zaangażowanie – są także fundamentem ich działalności.
Zapraszam Was serdecznie na wywiad z partnerem plebiscytu, gdzie dowiecie się więcej o tym, jak wspierają twórców i rozwijają ich pomysły!
1. Dlaczego nazwa „Wilda” jest dla Was tak ważna i jakie znaczenie ma lokalność w Waszej działalności?
Prawda jest taka, że nazwa „Wilda” może wydawać się mało światowa (szczególnie w branży IT), a dodatkowo w pierwszej chwili, gdy usłyszałem o tej koncepcji, pomyślałem, że jest wręcz niepoważna. Natomiast idea, która stoi za takim mianem jest wręcz banalnie prosta – firma powstała na Wildzie, aktualnie faktycznie mieści się w tej dzielnicy Poznania, a wielu członków zespołu mieszka lub mieszkało w okolicy. Gdy do tego dodamy „Software”, okazuje się, że mamy pełen obraz tego, czym i gdzie się zajmujemy – robimy oprogramowanie i można znaleźć nas wręcz „za płotem”.
Dodatkowo, szybko okazało się, że ta nazwa jest bardzo dobra z marketingowego punktu widzenia. W ogromie firm software’owych, które mają anglojęzyczne, również bardzo dobrze brzmiące nazwy, spotykaliśmy się z sytuacjami, kiedy klienci znajdowali nas w najprostszy możliwy sposób – wpisując w wyszukiwarkę internetową frazę w rodzaju „tworzenie oprogramowania Wilda”. Z jednej strony było to dość zabawne, a z drugiej bardzo motywujące.
Co do lokalności – jako firma tworząca aplikacje, oczywiście, nie ograniczamy się do Poznania czy nawet Polski. Mamy to szczęście, że to dziedzina, na której zapotrzebowanie nie ma barier geograficznych i w dodatku w której zlecenia można w większości realizować na odległość, choć zwykle i tak preferujemy przynajmniej okresowe spotkania na żywo. Natomiast w ramach ciekawostek mogę podać, że faktycznie wielu naszych zleceniodawców pochodzi z Poznania lub okolic, a co najmniej trzech ma swoje siedziby w odległości 10-15 minut drogi pieszej od naszego biura. Także wygląda na to, że ta „Wilda” w nazwie ma jeszcze większe znaczenie niż się spodziewaliśmy.
2. Jakie są najważniejsze cechy dobrze zaprojektowanego sklepu wydawnictwa lub księgarni internetowej?
Otworzyłaś temat, o którym można rozmawiać godzinami i powstają całe książki oraz kursy. O cechach dobrego projektu możemy mówić na wielu poziomach – interfejsu, pozycjonowania, wydajności, elastyczności itd. Spróbuję zwrócić uwagę na kilka podstawowych kwestii.
Zarówno strony wydawnictw (które pełnią również wartość informacyjną, wizytówkową – są po części tzw. landing page’ami), jak i sklepy mają nie tylko przyciągać, ale i wręcz zatrzymać użytkownika u siebie. W pierwszym przypadku należy pamiętać o właściwym pozycjonowaniu, a więc tzw. SEO – to akurat bardziej domena agencji marketingu internetowego, które doradzają w takim przygotowaniu tekstów i umieszczeniu ich w konkretnych miejscach, aby nasza strona częściej się pojawiała w Google, wskoczyła na wyższe miejsce i była chętniej klikana. Jednak ważniejsze jest to, czy po wejściu na stronę użytkownik poczuje się zachęcony do tego, aby zostać i rzeczywiście zapoznać się z treścią. Tutaj duża rola już tzw. projektowania doświadczenia użytkownika (UX od User eXperience), zwykłej estetyki interfejsu, a także takiego przygotowania witryny, aby po prostu było wiadomo, jak się po niej poruszać bez dodatkowych instrukcji. Krytyczne jest też dostosowanie strony internetowej do ekranów urządzeń mobilnych – większość ruchu w Internecie pochodzi ze smartfonów i tabletów, dlatego jeśli nasza strona nie jest dobrze wyświetlana na mniejszym ekranie, to jest duża szansa, że zwyczajnie będzie od siebie odpychać. Dlatego trzeba zadbać o to, aby układ interfejsu był logiczny i dobrze się prezentował wizualnie na większości szerokości ekranu. Na szczęście, programiści mają do tego odpowiednie narzędzia.
W przypadku sklepów istotną sprawą jest dobre zaprojektowanie filtrowania lub sortowania – aby ono działało, książki muszą mieć możliwość wprowadzania dobrego opisu, nie tylko tekstowego, ale też poprzez parametry. Wówczas można dać kupującym paletę kryteriów, według których zawężą swoje wyszukiwania i, doceniając wygodę poruszania się po witrynie, znajdą to, czego potrzebują i dodadzą do koszyka.
Idąc dalej, gdy już przyciągniemy użytkownika, a nawet zachęcimy go do zapoznania się z ofertą, to kiepsko byłoby stracić tę uwagę poprzez np. wolne działanie strony. Sklepy nie muszą być demonami prędkości, ale użytkownicy są dzisiaj przyzwyczajeni do tego, że wszystko dzieje się prawie natychmiast i strona szybko reaguje na interakcję z nią. Z tego powodu warto zwrócić uwagę, jak sklep zachowuje się przy odpowiednio dużej liczbie produktów, ustawieniu filtrów, a także gdy odwiedzających jest dostatecznie dużo – być może trzeba zastosować techniki, które kosztem pewnych rzeczy przyspieszą działanie strony. Temat jest bardzo szeroki, podobnie jak bezpieczeństwo, gdyż w dzisiejszych czasach, kiedy zagrożeń w Internecie jest coraz więcej, użytkownicy bardzo cenią sobie fakt zadbania o to, aby ich zakupy i w ogóle aktywność były chronione. Jednak człowiek pozostaje człowiekiem i oprócz bezpieczeństwa liczy się dla niego także wygoda – obecnie trudno wyobrazić sobie popularny sklep, który nie ma podpiętego systemu płatności, ułatwiającego zakupy.
Pomijam tutaj kwestię testowania, gdyż z oczywistych względów oprogramowanie powinno być pozbawione błędów. Warto jednak nie zapomnieć o tym, że na przeprowadzenie odpowiednich procesów też trzeba przeznaczyć trochę czasu i warto to zrobić, aby dostarczona strona nie tylko cieszyła oko, ale też była funkcjonalnie dopracowana. Na pewno nie będą to zmarnowane godziny, mimo że na pierwszy rzut oka ich nie widać.
Wreszcie, należy pamiętać o administratorach strony, którzy pewnie życzą sobie dysponować czymś w rodzaju panelu administracyjnego, umożliwiającego zarządzanie książkami, ogólnie produktami, ale też treścią.
To tylko wierzchołek góry lodowej – kwestii, o których trzeba pamiętać o takich pozornie prostych stronach, jest mnóstwo i staramy się o tym pisać na naszym blogu. I tak na początku firma IT musi poznać oczekiwania konkretnego klienta. Czasem bowiem można zastosować gotowe mechanizmy, ale niekiedy trzeba je przygotować specjalnie z myślą o danych potrzebach. Niezależnie od tego, nie należy bać się kontaktu z software housem, takim jak Wilda Software – chętnie wyjaśniamy szczegóły, nakierowując na poszczególne rozwiązania, które będą dobre w określonej sytuacji.
3. Jakie rozwiązania technologiczne mogą wspierać twórców w promowaniu ich dzieł?
W dzisiejszych czasach bardzo dużo uwagi skupia się wokół serwisów społecznościowych. Z jednej strony jest to zrozumiałe, ponieważ są to miejsca, gdzie można znaleźć całe rzesze odbiorców, którzy mają wszystko na jednej platformie, a więc mogą nie tylko rozmawiać ze znajomymi, ale też zapoznawać się z nowościami u ulubionych autorów czy wydawnictw. Z drugiej strony, coraz więcej mówi się o tym, że „socjalki” negatywnie wpływają na nasze życie (o czym pewnie więcej wypowiedzieliby się psycholodzy), ale co ważniejsze z perspektywy twórców, firmy administrujące wielkimi serwisami mogą zmieniać reguły rządzące portalem, w tym ograniczać widoczność postów, blokować profile, określoną treść, a także nie respektować prawa do prywatności. Krótko mówiąc – media społecznościowe są świetną platformą do promocji, ale w żadnym wypadku nie należy ograniczać się do nich, gdyż kiedyś możemy się obudzić i stwierdzić, że np. nasz profil został usunięty, gdyż z jakiegoś powodu nie spodobał się automatom moderującym treści.
Dlatego warto zadbać o tzw. media własne (ang. owned media), a więc aktywność w Internecie, która jest pod naszą kontrolą. Może być to strona wizytówkowa, jak np. strona pisarza czy wydawnictwa, o którą pytałaś wcześniej. Do rozważenia jest prowadzenie blogu i dzielenie się z odbiorcami swoim „światem”, a także umożliwienie im znalezienia nas poprzez wyszukiwarkę internetową, a nie tylko liczenie na to, że akurat wyświetlimy im się w osi czasu na np. Instagramie. Co nie oznacza, że naszej witryny nie możemy zintegrować z niektórymi serwisami społecznościowymi, ułatwiając tym samym kontakt.
Popularną formą są też newslettery, co brzmi szczególnie ciekawie w przypadku wydawnictw. Załóżmy, że czytelnik lubi kryminały i wyczekuje nowości u kilku wybranych firm zajmujących się publikacją książek z tego gatunku – być może chętnie zostawi swój adres e-mail, aby co tydzień lub co miesiąc dostawać informacje o tym, co nowego pojawi się na półkach księgarni.
Można też wyobrazić sobie bardziej niecodzienne, ale równie atrakcyjne formy – w przeszłości firmy tworzyły gry czy aplikacje mobilne, które dostarczały rozrywki lub informacji odbiorcom, jednocześnie promując produkty twórców. Wyobrażam sobie, że mogłoby to działać również na rynku wydawniczym, gdzie istniałaby np. gra mobilna pozwalająca kroczyć śladami bohatera z książek. Albo coś w rodzaju Pokemon Go, gdzie gracz może znajdować różne obiekty w otoczeniu związane z książkami. Już trochę fantazjując, można też ogólnie wspomnieć o VR oraz AR, a więc wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, które pozwalają wyświetlać elementy książek czy jej treści w naszym świecie.
Rozwiązania technologiczne pomagające promować książki są obecne i wszystko zależy od pomysłów oraz budżetu. Przy czym warto pamiętać, że nie trzeba od razu rzucać milionami monet – swoją obecność w przestrzeni internetowej i z użyciem narzędzi informatycznych można budować stopniowo.
4. Co, według Was, jest największym wyzwaniem dla branży wydawniczej w erze cyfrowej?
Na pewno to, że rozwiązania technologiczne i serwisy społecznościowe są na wyciągnięcie ręki sprawiło, że łatwiej pisać o książkach i wydawać je. A to oznacza, że w Internecie pojawiło się znacznie więcej treści o książkach, co jest świetne dla czytelników, ale trochę gorsze dla osób z branży, gdyż trudniej się wyróżnić. Jest to jednak kwestia mniej techniczna, a bardziej marketingowa. Tak samo trzeba pamiętać, że era cyfrowa stworzyła wiele innych form rozrywki, które mogą odciągać od książek. Natomiast chyba jeszcze nie jest tak źle – ludzie (także młodzi) nadal czytają i ich to cieszy.
Wyzwaniem na pewno może być bezpieczeństwo książek w dobie e-booków oraz audiobooków. Warto bowiem pamiętać, że jakby nie patrzeć, są to po prostu pliki lub zbiory plików, które mogą być bezprawnie powielane i udostępniane. Krótko mówiąc – mimo wszystko pewnym problemem nadal jest piractwo. Istnieją rozwiązania, które pozwalają ograniczać ten proceder i stosują je księgarnie internetowe, ale nie da się ukryć, że jest to coś, na co trzeba zwracać uwagę. Mogą z tym walczyć serwisy udostępniające elektroniczne wersje książek w postaci abonamentu, poprzez swoje aplikacje, jednak one też mają swoje problemy, a dodatkowo mam wrażenie, że użytkownicy mają przesyt różnych form abonamentowych.
No i wreszcie, sztuczna inteligencja. Widziałem, że istnieją już księgarnie internetowe, które dumnie prezentują kategorie z książkami wygenerowanymi przez AI. W tym przypadku jest to przynajmniej zaznaczone wprost, ale nietrudno sobie wyobrazić, że niektórzy autorzy mogą uciekać się do niejawnego tworzenia fragmentów treści w sposób zautomatyzowany. Trudno powiedzieć, na ile jest to problem techniczny, a na ile bardziej cywilizacyjny, natomiast przewiduję, że w następnych latach może być większy nacisk na rozwój algorytmów wykrywających tak wygenerowaną treść. Trzeba też wspomnieć o tym, że sztuczna inteligencja (która jest narzędziem jak każde inne, wykorzystywanym w dobrych i złych celach) może też być i jest wykorzystywana do korekty tłumaczeń oraz działań marketingowych. A to z kolei rozciąga widmo utraty pracy dla ludzi. Wierzę jednak, że nie będzie aż tak źle.
5. Czy są literackie gatunki lub tematy, które szczególnie Was pasjonują?
Jest wśród nas wielu miłośników literatury i każdy ma inne preferencje. Na pewno na szczycie jest fantastyka, która pozwala przeżyć przygody w innym świecie, a w przypadku niektórych nurtów przydaje się nawet wiedza informatyczna – książki science-fiction czy cyberpunkowe nierzadko zawierają motywy oprogramowania czy hakowania i mamy wtedy przynajmniej frajdę, że wiemy, na ile autora poniosła fantazja, a na ile w miarę trzyma się realiów.
Oprócz tego są u nas fani kryminałów, literatury faktów, a także pięknej. To, że działamy w branży programistycznej nie oznacza, że interesujemy się tylko pozycjami, które do niej nawiązują – mamy naprawdę różne zainteresowania. Niektórzy w przeszłości próbowali nawet samodzielnie pisać różne opowiadania czy powieści, choć z tego co wiem, na razie bardziej do szuflady lub po prostu nie udało się tego opublikować.
Wbrew pozorom, na szczycie nie ma u nas książek technicznych – owszem, pojawiają się w naszych księgozbiorach, jednak informatyka jest na tyle dynamiczną dziedziną, że nierzadko książki już w momencie wydania zawierają przestarzałe informacje. Choć istnieją takie pozycje, które w większości są aktualne lub zawierają , które rzadko się dezaktualizują. Trzeba jednak pamiętać, że akurat informacje o tematyce technicznej szybciej można wyszukać w sieci niż na półkach księgarni.
6. Czy widzicie potencjał w aplikacjach literackich lub platformach dla autorów i wydawnictw?
Jak najbardziej – ludzie szukają informacji o książkach, a pozycji na rynku jest tyle, że nie da się przeczytać wszystkiego. Potrzeba zatem miejsc, w których można zapoznać się z opisem książki, opiniami, przeczytać rekomendacje i wreszcie kupić daną pozycję. Niektórzy cenią też sobie bezpośredni kontakt z autorem – kiedyś byłoby nie do pomyślenia, aby zapytać o coś pisarza, a dzisiaj można wejść w interakcję np. z Remigiuszem Mrozem. Korzystają na tym wszyscy, zarówno osoby działające w branży, pisarze, jak i czytelnicy. Ludzie uwielbiają wypowiadać się w sieci i muszą mieć, gdzie to robić. Choć trzeba przyznać, że ma to też swoje ciemne strony, jednak to materiał na zupełnie inną rozmowę.
Teraz jest też łatwiej zacząć samemu pisać i publikować – są narzędzia ułatwiające self-publishing, ale przede wszystkim są platformy takie jak Wattpad, gdzie można umieścić swoje dzieło i poznać opinię innych. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że Wattpad przyciąga specyficzne publikacje, ale to nie zmienia faktu, że możliwości istnieją.
Natomiast ciekawym pytaniem jest, czy widzimy miejsce na to, aby takich aplikacji było więcej i tutaj sprawa się już komplikuje, gdyż każda nowa platforma musi rywalizować z innymi o uwagę użytkowników. Jednak nadal są pewne obszary słabiej zagospodarowane – przykładem są lepsze rekomendery książek, które nie ograniczają się do samych gatunków, ale opisują i wyszukują książki, korzystając z bardziej szczegółowych parametrów. Nie są to koncepcje ważne tylko z punktu widzenia czytelników, ale także wydawnictw, które w ten sposób mogą poznać preferencje czytelników, a także podsunąć daną pozycję komuś, komu spodobał się dany temat.
7. Jak wygląda u Was proces przekształcania pomysłu w gotowy projekt?
Przede wszystkim warto pamiętać, że to nie jest tak, iż pada hasło np. „robimy portal dla szkoły” i od razu software house zaczyna pisać kod, korzystając ze swoich doświadczeń edukacyjnych. Zarówno klientowi, jak i nam zależy na tym, aby nie tworzyć czegoś bez gruntownego przygotowania i analizy tego, co właściwie chce się zrobić, aby zwyczajnie nie marnować czasu i budżetu.
Dlatego pierwsza rzecz, którą robi się w większości projektów, jest etap analizy, a tym samym coś, co mądrze się nazywa „specyfikowaniem potrzeb biznesowych oraz wymagań”. Jest to faza, w której nie powstaje kod, gdyż najpierw trzeba zapoznać się z tym, czym realnie oprogramowanie ma być, jakie ma mieć funkcje, warunki, w których będzie działać, na czym ma się skupić itd. W wielu przypadkach w tym momencie powstają też wstępne prototypy ekranów, które wizualizują aplikację. Tak naprawdę dopiero analiza pozwala software house’owi powiedzieć, jak pracochłonne jest to, co chce klient.
Później następuje już właściwa realizacja, ale od wielu lat odchodzi się od podejścia, w którym tworzy się cały system, a dopiero później oddaje go do weryfikacji. Tysiące projektów nauczyły informatyków (i nie tylko) tego, że zmiany potrzeb są nieodzowną częścią procesu powstania oprogramowania i zwyczajnie trzeba się na nie przygotować, a nie z nimi walczyć. Dlatego najczęściej oprogramowanie powstaje zwinnie, etapami (często nazywanych sprintami), po których następuje coś w rodzaju potwierdzenia statusu z klientem i ustalenie dalszego kierunku prac. W ten sposób aplikacja powstaje mniejszymi kroczkami, ale za każdym razem można sprawdzić, czy wszyscy idą w dobrym kierunku, a nawet zacząć używać niekompletnego, ale już funkcjonalnego oprogramowania. Zresztą, z doświadczenia wiem, że rzadko kiedy można powiedzieć o systemie IT, że został skończony – zawsze znajdzie się coś, o co można go rozbudować lub ulepszyć.
Jeśli chodzi o samą realizację sprintów (u nas zajmujących zwykle miesiąc), to ważne jest to, aby programiści dostali dobre wytyczne – to rola managerów, których różnie się nazywa w zależności od metodyki. Czasem wymagania można opisać dość prosto, a czasem potrzebne są makiety lub dodatkowe spotkania doprecyzowujące. Następnie zespół koderów pracuje nad różnymi zadaniami, testuje je na bieżąco, przegląda sobie nawzajem kod w celu wyłapania ewentualnych błędów i rzeczy, które mogą potem utrudnić rozwój. Pod koniec etapu przygotowana jest wersja do prezentacji dla klienta i następuje moment podsumowania, a także ustalania dalszego zakresu prac. I zabawa zaczyna się od nowa.
Takim bardzo kluczowym momentem udostępnienie pracy szerszemu gronu użytkowników. Również się tym zajmujemy, często przy współpracy z administratorami IT i z tego powodu wiemy, że są to momenty, do których trzeba się dobrze przygotować już od początku, podejmując trafne decyzje dotyczące używanych technologii.
Wątków dotyczących szczegółów tworzenia oprogramowania jest tak dużo, że trudno je zmieścić nawet w jednym wywiadzie. Nie bez powodu powstała cała dziedzina informatyki nazywana inżynierią oprogramowania. Zresztą, kilka osób w zespole miała lub ma przyjemność prowadzić tego typu zajęcia na poznańskich uczelniach wyższych.
8. Jak według Was powinna wyglądać przyszłość literatury w świecie pełnym technologii?
Literatura to taki dział kultury, który wręcz kojarzy się z brakiem technologii – nadal wiele osób preferuje książki papierowe, gdyż, mówiąc kolokwialnie, mają one klimat i dodatkowo pozwalają odpocząć oczom. Choć, na szczęście, e-papier jest pod tym kątem znacznie lepszy niż zwykłe ekrany stosowane w urządzeniach elektronicznych.
Jeśli chodzi o popularność czytania, to nie sądzę, aby przyszłość rysowała się w czarnych barwach – owszem, wraz z nastaniem technologii na popularności zyskały inne rozrywki, ale przecież pojawiły się też e-booki, audiobooki, możliwość dyskutowania o książkach w sieci, łatwiejszy dostęp do materiałów… Nadal dużo osób czyta, w tym także młodych, co bardzo cieszy. Nie bez powodu, wchodząc do księgarni, widzi się całe regały z fantastyką młodzieżową, na którą jest zapotrzebowanie. Zresztą, nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale tyle dobrego dla czytelnictwa, ile w swoim czasie zrobił „Harry Potter”, nie zrobiła chyba żadna odgórna akcja na rzecz promocji literatury. Dzieciaki nagle powróciły do czytania, a gdy spodobał im się dany tytuł, zaczęły szukać więcej pozycji. Gdy do tego doszło otwarcie się filmowców na ekranizacje różnych książek fantastycznych (i nie tylko), to mamy odpowiedź, dlaczego młodzi ludzie nadal czytają i się tym interesują, co jest ważne. Można dyskutować, czy do lektury trafiają i w ogóle powstają wartościowe książki, ale to temat na inną dyskusję i nie dotyczy tylko młodzieży.
Mówię o tym, ponieważ faktycznie można by było podejrzewać, że w świecie pełnym technologii będzie gorzej z literaturą. No i faktycznie – gdy porównamy sobie dzisiejszy stan do np. 100 lat wcześniej, to pewnie jest gorzej. Ale z drugiej strony, mimo tylu bodźców z każdej strony, nadal ludzie czytają i co więcej, pozycji na rynku jest nadal dużo, być może więcej niż wtedy. Dodatkowo istnieją większe możliwości czytania podczas wykonywania innych czynności – mam tutaj na myśli audiobooki, choć wiem, że wiele osób w tym momencie się oburzy, że użyłem słowa „czytanie”, bo to przecież wykorzystywanie innych zmysłów. Powiedzmy więc pojednawczo, że chodzi mi o poznawanie literatury.
9. Jeśli moglibyście wybrać jedną książkę, którą chcielibyście promować jako partner plebiscytu, co by to było i dlaczego?
Bardzo trudne pytanie – z jednej strony jest tyle pozycji uznawanych za wartościowe, a z drugiej wiadomo, że każdy ma swoje ulubione tytuły i trudno to zrównoważyć. Dodatkowo każdy z nas ogranicza się do pewnego zakresu gatunkowego.
Sam pewnie bym odpowiedział, że chodzi o „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” Roberta M. Wegnera, bo to niesamowity cykl z polskiego podwórka, który spokojnie kiedyś może być uznawany za klasykę światowej fantastyki, a nadal chyba nie doczekał się takiej popularności, na jaką zasługuje.
Jeśli z kolei miałbym coś polecić z literatury młodzieżowej, co warto, aby przeczytały młodsze osoby, to nasuwa mi się cykl „Kosiarze” Neala Shustermana, który jest niezwykle mądry i wartościowy, a jednocześnie osadzony w bliższych nam czasach i w dodatku ważny jest tam wątek sztucznej inteligencji. Właściwie to tej książki nie czyta się w ogóle jak fantastyki młodzieżowej, mimo że z tego co wiem, to tak jest klasyfikowany. Polecam go gorąco wszystkim.
Wilda Software to nie tylko zespół specjalistów, ale przede wszystkim ludzie pełni pasji, którzy z zaangażowaniem podchodzą do każdego projektu. Jeśli szukasz partnera technologicznego, który pomoże Ci w realizacji Twoich pomysłów, doradzi najlepsze rozwiązania i zbuduje produkt, który naprawdę działa – koniecznie zajrzyj na ich stronę internetową. Znajdziesz tam więcej informacji o ofercie, dotychczasowych realizacjach i podejściu do współpracy. Niech to będzie pierwszy krok do stworzenia czegoś wyjątkowego!